A dziś uśmiecham się do babci Anielci w niebie, robiąc zaczyn na chleb orkiszowy.
Aniela była moją, osobiście nominowaną, mistrzynią świata w pieczeniu chleba i kołaczy, zwłaszcza kołaczy!
Wiem, że kołacze nie są znane we wszystkich regionach Polski, pamiętam moje zdziwienie, kiedy jedna z naszych znajomych, z okolic Gór Świętokrzyskich, poczęstowała się kołaczem i nałożyła sobie na niego kawałek ogórka kiszonego :) Bo kołacze w moich rodzinnych okolicach, to rodzaj ciasta na słodko, z białym serem, w wersji exclusive z kruszonką, ale moja babcia nie robiła kruszonki, smarowała wierzch rozbełtanym żółtkiem, a spodem kołacza było zwyczajnie ciasto chlebowe. Najlepsze kołacze wychodzą z pieca opalanego drewnem, chleb zresztą też. Nie raz próbowałam je robić w piekarniku i choć są dobre, nie są idealne, idealne robiła tylko babcia. Ciekawe czy nadal je piecze czasem...?
Kiedyś kiedy zbuduję sobie piec gliniany, upiekę kołacza.
A dziś zakasawszy rękawy, uśmiechając się do babci, wyrabiałam ciasto na chleb orkiszowy ze słonecznikiem. Nie mam babcinych przepisów, a ten pochodzi od cudownej kobiety, wizjonerki jak na tamte czasy w kwestii zdrowego, właściwie uzdrawiającego żywienia, św. Hildegardy z Bingen.
do chlebka potrzebujemy:
800 g mąki orkiszowej ( ja pomieszałam 600 g razowej i 200 g białej )
100 g płatków orkiszowych
200 g drobno zgniecionych, prażonych pestek słonecznika
600 ml letniej wody
35 g drożdży
przyprawy: kminek, czarnuszka, ( wg uznania, ja uwielbiam w chlebie kminek, daję go więc dużo, ok 2, 3 łyżeczki )
2-3 łyżeczki soli morskiej
pół łyżeczki cukru
mąkę przesiewamy na stolnicę lub do dużej miski, robimy zagłębienie, do dzbanka wlewamy 600 ml ciepłej wody, ok 100 ml wody wlać do zagłębienia, rozpuścić w niej drożdże, złączyć z taką ilością mąki by powstał tzw. zaczyn - jednolity kawałem ciasta wielkości pięści, przełożyć zaczyn do miski z wodą, w tym czasie dodać do mąki sól, cukier i przyprawy, odczekać aż zaczyn wyrośnie i wypłynie na powierzchnię wody,
następnie przełożyć zaczyn do zagłębienia, dolewając stopniowo pozostałą wodę, rozrobić gładkie dość rzadkie ciasto, dodać słonecznik i płatki, wyrabiać ok. 5-10 minut, aż ciasto zacznie odrywać się od ręki,
ciasto powinno być dosyć rzadkie, soczyste
gotowe ciasto posypać mąką, przykryć ściereczką i pozostawić do wyrośnięcia, powinno podwoić swoją objętość, po wyrośnięciu ciasto oderwać szpachelką od podłoża, podnieść, nie ugniatać! ponownie posypać mąką i kolejny raz odstawić do wyrośnięcia, czynność tę powtórzyć trzykrotnie, przy ostatnim obracaniu ciasta przełożyłam je do formy w której będzie się piekło, chleb orkiszowy nie wyrasta zbyt wysoki, bez foremki rozpłynie się na boki, będzie zbyt płaski, najlepsze są podłużne keksówki, okrągła forma też jest ok,
kiedy ciasto leżakujące już w formie podwoi swoją objętość, wkładamy je do piekarnika nagrzanego do 180 C na ok 50 - 60 min
choć jest to chleb dość kapryśny, trzeba mieć do niego wiele cierpliwości i serca, uwielbiam jego smak, nawet jak czasami się obrazi i nie wyjdzie,
ma cudowną chrupiącą skórkę, charakterystyczną strukturę w środku i jest zwyczajnie pyszny!
a jeden powędrował do Jolki, z okazji powrotu, cieszymy się Jolu, że już wróciłaś! :)
i kiedyś zbuduję, raz jeszcze taki piec u siebie - i upiekę kołacza babci Anielci